Cieszymy się bardzo, za każdym razem, gdy mamy okazję być w Krakowie. Staramy się wtedy zobaczyć coś nowego, zjeść w ciekawym miejscu i zajrzeć do zakątków, które niekoniecznie oznaczone są szlakiem turystycznym.
Ostatni wyjazd miał jednak charakter bardziej towarzyski, niż krajoznawczy. Na szczęście udało nam się połączyć jedno z drugim! Zapraszam Was więc na krótką wizytę w tym czarującym mieście.
Poetycko o Krakowie
Podczas tego wyjazdu wyjątkowo mieliśmy do dyspozycji przewodników! I to jakich! Szanowni Panowie poloniści zaprezentowali nam jedną z najpiękniejszych dzielnic starego miasta, czyli Kazimierz. Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą – jest to dzielnica żydowska, z wieloma akcentami i śladami tej kultury. Niestety rdzennych mieszkańców można tam spotkać raczej sporadycznie, ale mimo to warto się tam wybrać i poczuć klimat, bardzo charakterystyczny dla tej części miasta.
Zwiedzanie było dość pobieżne, ale punktem kulminacyjnym była wizyta w przeuroczej knajpce Eszeweria. Jeśli zamierzeniem projektantów wnętrza było skłonienie przybyłych gości do poważnych rozmów, refleksji i przeniesienia się w czasie – na mnie jak najbardziej ono zadziałało. Nie jestem pewna, czy zdjęcia i opis potrafią oddać atmosferę tego miejsca, dlatego bardzo gorąco zachęcam, do zajrzenia tam na kawę, herbatę i chwileczkę zapomnienia.
Punkt obowiązkowy!
O słynnych zapiekankach z Kazimierza słyszałam już nie raz, jednak do tej pory nie miałam okazji ich spróbować. Tym razem się udało! Pierwsza sobota marca zaszczyciła nas piękną, wiosenną pogodą, zachęcającą wręcz do stołowania się na świeżym powietrzu. Nasi przewodnicy zabrali nas więc do Okrąglaka (plac Nowy), gdzie po wystaniu w długiej kolejce i ogromie dylematów, mogliśmy skosztować krakowskiego specjału.
Chciałabym w tym miejscu lekko zaspojlerować, gdyż nie są to takie zwyczajne zapiekanki. Moje, być może ograniczone pojęcie tegoż przysmaku, było równoznaczne z pieczywem, pieczarkami, serem i keczupem. Koniec. Jakie więc było moje zdziwienie, gdy czekała na mnie cała tablica różnych rodzajów do wyboru. Góralska – z oscypkiem i kiełbasą, grecka – z oliwkami, fetą, pomidorem, a nawet romantyczna – z suszoną żurawiną, mozzarellą i przyprawami. Tragedia w pięciu aktach, do samego okienka zmieniałam zdanie co chwilę…
Powiem jednak szczerze, że ‘nie powaliła’ mnie moja zapiekanka, męża wręcz przeciwnie – do tej pory wzdycha rozmarzony na jej wspomnienie. Doborowe towarzystwo i piękna pogoda zrekompensowały mi smak. Warto jednak wspomnieć, że porcje są ogromne, cena świetna (od bodajże 8zł do 20zł), wiele rodzajów i sprzedających do wyboru. Rzeczywiście jest to obowiązkowy punkt wycieczki.
Podziemia rynku
Gdy byliśmy w Krakowie rok temu, nie udało nam się zwiedzić muzeum stworzonego w podziemiach rynku (no oczywiście, że nie doczytaliśmy, iż trzeba wcześniej zarezerwować wizytę…). Nauczona doświadczenie, tym razem zaklepałam bilety z dużym wyprzedzeniem.
Muzeum przygotowane jest w bardzo ciekawy sposób: jest zarówno wiele treści do czytania, jak i kilkanaście filmów. Powstało ono, aby zaprezentować wyniki badań archeologicznych, przedstawiających 1000-letnią historię starego miasta. Warto zarezerwować sobie około 3 godziny (lub mieć nieograniczony czas). Nam się niestety śpieszyło i w niecałe dwie godziny nie udało nam się obejrzeć wszystkich filmików. Były one w większości usytuowane w innym pomieszczeniu, do którego dotarliśmy zbyt późno i musieliśmy obejść się smakiem (a powiem szczerze, że wyglądały one na najciekawszą część wystawy).
Według mnie, kilka elementów wystawy (zwłaszcza interaktywnych), było zdecydowanie nieintuicyjnych, a niestety opisów jak z nich korzystać nie było… Przyglądałam się chwile ludziom, próbującym 'pobawić się’ niektórymi eksponatami i niestety rezygnowali bardzo szybko, a niektórzy nawet nie zauważyli, że można coś ponaciskać lub skanować kody QR… Mimo to – warto zajrzeć i zobaczyć jak rozwijał się Kraków.
Transport i nocleg
Niestety nie przysługują nam zniżki studenckie, dlatego wszędzie gdzie się da, podróżujemy Polskim Busem. Im wcześniej kupi się bilety, tym jest taniej, więc można czasem ustrzelić prawdziwe ‘groszowe’ okazje.
Z noclegiem nie jest już tak kolorowo… Niestety im bliżej rynku, tym drożej, a Kraków do najtańszych miast nie należy. Polecam tutaj także szukać okazji, co udało się mojemu mężowi. Przez portal Booking.com znalazł Beyond Apartaments – mieszkanie dwupokojowe, doskonale wyposażone (TV, Internet, suszarka do włosów, pralka, ekspres do kawy, pościel) z aneksem kuchennym przy ulicy Czystej (kilka minut pieszo do Sukiennic) za 109zł. Tak, to całkowita cena wynajmu, a zakwaterować spokojnie mogły się tam 4 osoby (łóżko podwójne i rozkładana sofa).
Co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, właściciele zadbali także o jednorazowe kosmetyki i podstawowe artykuły spożywcze (kawa, herbata, dżemy, masło, chleb). Samo mieszkanie również klimatyczne, ładne i przestronne. Myślę, że postaramy się tam jeszcze kiedyś wrócić.
Co dalej?
Mam ogromna nadzieję, że przed nami jeszcze wiele wizyt w Krakowie. Chciałabym następnym razem zrobić najazd na Wawel – w niedziele lub poniedziałki (w zależności od pory roku) wstęp jest darmowy. Słyszeliśmy także, o kilku wartych zobaczenia muzeach, nie wspominając o Wieliczce i Oświęcimiu. To wszystko jeszcze przed nami!