W drugiej części posta zapraszam do wspólnej podróży samochodem po północno-zachodniej części Korfu, oraz na krótki spacer po stolicy wyspy. Wstępnie planowaliśmy zobaczyć więcej, gdyż odległości jakie pokonywaliśmy nie były duże. Okazało się jednak, że stan dróg, pokonywanie wielu górek i zakrętów nie pozwoliły nam na dotarcie do atrakcji wschodniej części Korfu. Co się odwlecze to nie uciecze! Zobaczyliśmy i tak wiele pięknych miejsc 🙂
Małe, ciasne – ale jeździ!
Praktycznie na każdym kroku w Sidari można było spotkać wypożyczalnie samochodów. Już w jednej z wypożyczalni dowiedzieliśmy się, że trzeba pamiętać o kryterium wiekowym:
- Kierowca musi mieć co najmniej 25 lat lub posiadać prawo jazdy od 5-ciu lat
Cena wynajęcia najmniejszego dostępnego samochodu wynosi ok. 30 € za dzień (+/- 5 €). W tej kwocie możemy znaleźć np. Hyundaia i10 (jak w naszzm przypadku) albo Kia Rio. W drodze powrotnej wypożyczaliśmy też Peugeota 107, z tym że kosztowało nas to więcej, ponieważ samochód zostawialiśmy na lotnisku.
Rajska zatoka
Pierwszym celem naszej wycieczki był punkt widokowy w miejscowości Afionas. Roztacza się z niego piękny widok na zatokę i plażę Agios Georgios. W tym miejscu można spędzić sporo czasu: w okolicy znajduje się Podwójna Zatoka, jaskinia św. Stillanosa i wzgórze Goulas. My natomiast popędziliśmy czym prędzej na plażę,… która okazała się sporym rozczarowaniem.
W przewodniku przeczytaliśmy, że jest to piękna, długa i – przede wszystkim – piaszczysta plaża. Na odcinku, w którym wylądowaliśmy był żwirek i kamyczki. Gorące tak, że nie dało się stanąć bosą stopą… Woda natomiast dla odmiany lodowata. Żeby do niej wejść, trzeba było przebrnąć przez kamole. Sama plaża rzeczywiście jest bardzo urokliwa, ale co zdziwiło mnie najbardziej – nie było na niej ludzi. Na palcach jednej ręki można było wyliczyć plażowiczów. A byliśmy tak około 11 rano… Więc o co chodzi z tymi dzikimi tłumami na Korfu?
Brak ludzi był o tyle interesujący, że miejscowość Agios Georgios określana jest mianem kurortu, w którym wzdłuż plaży znajdują się liczne sklepy, tawerny, bary, centrum nurkowe i wszelkie udogodnienia sanitarne.
Angelocastro – wspaniała forteca
Po objechaniu dookoła całej zatoki, wspięliśmy wysoko, żeby serpentynami i ciasnymi dróżkami (wujek Google proponował nam jazdę na skróty – po schodach…) dotrzeć do pięknie położonego nad 300-metrowym urwiskiem zamku – Angelocastro. Mimo, że z jego dawnych murów i zabudowań nie zostało zbyt wiele, to jest to zdecydowanie must see na Korfu!
Aby dostać się do zamku, należy wyruszyć z małego parkingu u jego podnóża i wspiąć się po kamiennych schodkach do samej bramy. Wyczytaliśmy, że obowiązuje opłata za wstęp – kasy, ani kogoś kto zbiera pieniądze nie uświadczyliśmy. Prawdopodobnie obowiązywałą ona w momencie, kiedy trwały tam wykopaliska archeologiczne, które obecnie są już zakończone. Zwiedzających było niewielu, więc spokojnie można było podziwiać widoki i pozostałości zamku.
Dowiedzieliśmy się, że zamek przez wiele lat stanowił stolicę Korfu i był najważniejszą twierdzą na wyspie. Natomiast funkcję obronną przestał pełnić w XIXw.
Pewna rzecz bardzo przykuła moją uwagę – to chyba pewnego rodzaju zboczenie zawodowe nauczycielki. Zamek wznosi się wysoko, można wspinać się na otaczające go mury i śmiało zaglądać w przepaść. Nie było tam żadnych barierek chroniących przed upadkiem, ale i niszczących pierwotne zabudowanie. Pomyślałam sobie, że w Polsce byłoby to nie do pomyślenia. W każdym możliwym miejscu stawia się barierki, nie zważając na estetykę.
Paleokastritsa
Kolejnym punktem naszej wycieczki była bardzo popularna, turystyczna miejscowość na zachodzie wyspy. Jak tylko do niej wjechaliśmy wiedziałam, że nie jest to miejsce, w którym chciałabym spędzić wakacje. Dlaczego? Bardzo dużo ludzi i samochodów, a plaża na którą trafiliśmy – mała, zatłoczona, kamienista i po 1,5m w wodzie robi się bardzo głęboko.
Uważam jednak, że warto tam zajrzeć z uwagi na wznoszący się ponad miejscowością klasztor Theotokou, do którego prowadzi wahadłowy wjazd. Można w nim podziwiać piękne malowidła, zwiedzić muzeum liturgiczne, a także nacieszyć oko piękną roślinnością. Warto jednak pamiętać o właściwym stroju zakrywającym ramiona i kolana. Nieprzygotowani zostaną wyposażeni w klasztorne ubrania 🙂
Urocza Kerkira
Wyprawę zakończyliśmy w stolicy wyspy, czyli Korfu. Niestety byliśmy tam tylko przelotem i nie udało nam się praktycznie nic zobaczyć. Wiemy jednak, że obowiązkowym punktem każdej wycieczki powinna być Stara Forteca, park Spianada, Pałac Królewski, Liston czy ratusz.
Korfu jest także doskonałym miejscem na spróbowanie greckich specjałów. Knajpek, barów, restauracji jest tam bardzo dużo i każdy znajdzie coś dla siebie.
Trasa, którą pokonaliśmy:
Nie udało nam się zrealizować całego planu ale to, co zobaczyliśmy utwierdziło nas w przekonaniu, że jeszcze na Korfu wrócimy!
P.S.
Jeśli spodobał Ci się wpis – zapraszam do polubienia Wydry w opałach na Facebook’u i komentowania 🙂
M. Korwin-Kochanowski, D. Snoch, Korfu, Lefkada, Itaka, Kefalonia, Zakynthos, Helion, 2016